Co dalej? Część klientów uważa, że skuteczne zakwestionowanie klauzul indeksacyjnych oznacza, iż umowy kredytowe powinny być przewalutowane na złotowe po kursie z dnia zawarcia umowy (bo skoro wypadły z niej zasady indeksowania kredytu do obcej waluty, to nie można jej w ogóle przeliczać). Inni uważają, że w takim przypadku raty należałoby przeliczyć wstecz po kursie franka w NBP (czyli bez spreadu).
W przypadku klientów BZ WBK, których skargę rozpatrywał Sąd Najwyższy, wcześniej zapadły dwa sprzeczne ze sobą wyroki. W pierwszej instancji sąd przychylił się do tezy, że klauzula w umowie była nieprecyzyjna, więc nie obowiązuje klientów. W drugiej instancji sąd doszedł do wniosku, że może i zapis nie jest zbyt udany, ale ze względu na obowiązującą od kilku lat ustawę antyspreadową nie ma potrzeby skreślania paragrafów mówiących o spreadzie. Bo klient ma inne możliwości. A jakie konkretnie? Ustawa antyspreadowa zobowiązuje banki udzielające kredytów walutowych do szczegółowego określania sposobu ustalania kursu wymiany. Daje też kredytobiorcy prawo do spłaty rat bezpośrednio w walucie obcej. Sąd uznał, że jeśli klient z tego uprawnienia skorzysta, problem spreadu zniknie.
Obywatelu, zrób sobie dobrze sam
Co na to Sąd Najwyższy? Ano podrapał się w głowę i… przychylił się do tego drugiego spojrzenia: jego zdaniem w obecnym stanie prawnym klienci nie mogą się domagać uznania za niewiążącą klauzuli dotyczącej zasad ustalania spreadu. A zatem klientowi nie przysługuje interes prawny, by się domagać sądowego uznania klauzuli za niewiążącą, bo ma instrumenty ustawowe, by: a) zażądać od banku spisania aneksu i precyzyjnego określenia zasad obliczania spreadu, b) zażądać od banku spisania aneksu umożliwiającego bezprowizyjne spłacanie kredytu bezpośrednio np. we frankach.
A co z kwestią rat kredytowych pobranych przed wejściem w życie ustawy antyspreadowej? Według Sądu Najwyższego w tej sprawie klient może złożyć pozew o zapłatę, ustalając w ramach roszczenia kurs, po którym powinien był spłacać raty. A sąd rozstrzygnie, czy poziom kursu rozliczeniowego proponowany przez klienta jest sprawiedliwy. Słowem: obywatelu, zrób sobie dobrze sam.
Przy takiej interpretacji kwestii nieprecyzyjnych spreadów zawartych w umowach kredytowych sytuacja osób liczących na odwrócenie kredytów hipotecznych z walutowych na złotowe wydaje się znacznie mniej różowa niż do tej pory. Choć wciąż nie jest beznadziejna – przecież duża część bankowego zarobku na spreadach powstawała w chwili wypłaty klientowi kredytu po zaniżonym kursie, czego przeważnie ustawa spreadowa jeszcze nie obejmowała. A więc klient ma prawo walczyć przynajmniej o zwrot nadpłat.